Już chyba wszyscy słyszeli o niezinwentaryzowanej infrastrukturze telekomunikacyjnej, uszkodzonej wskutek pożaru Mostu Łazienkowskiego w Warszawie. Zaskoczyła ilość „niczyich” światłowodów oraz sieć Sił Zbrojnych (szczególnie wobec konfliktu toczącego się za naszą wschodnią granicą). Z Zarządu Dróg Miejskich popłynęły groźby o niemałych roszczeniach z tytułu bezumownego korzystania.
Ale ja nie o tym..;)
A o czym?
A o tym, że umowę dostępową zawiera się na złe czasy, i to te najbardziej nieoczekiwane (bo któż by przypuszczał, że w walentynkowy wieczór spłonie jeden z najbardziej uczęszczanych mostów w stolicy).
Umowa zawarta w formie pisemnej chroni zarówno przed roszczeniami z tytułu bezumownego korzystania jak i zabezpiecza na wypadek uszkodzenia infrastruktury przez samego właściciela.
Na potwierdzenie przytoczę historię opowiedzianą mi przez jednego z klientów. Pewien rolnik wyraził zgodę na umieszczenie na swojej działce infrastruktury telekomunikacyjnej. W umowie (na szczęście ją zawarto) zobowiązał się, że w pasie ochronnym nie będzie dokonywał nasadzeń i wykopów. Umowę schował do szuflady, a po paru latach postanowił sprzedawać piasek pozyskany z własnej działki. Poziom gruntu obniżył się do tego stopnia, że pewnego wieczoru, nasz bohater łyżką koparki przerwał całą kanalizację razem z umieszczoną w niej infrastrukturą. Dzięki zawartej umowie, właścicielom sieci udało się uzyskać niemałe odszkodowanie za uszkodzenie.
Jaki z tego morał? Czasami nadchodzą złe czasy, nawet te najbardziej nieoczekiwane…